Skip to main content

MINDFULNESS NA TALERZU

By 5 maja, 2020Lifestyle5 min read

Przypomnij sobie, kiedy jadłeś najpyszniejszy posiłek w swoim życiu. Czy potrafisz odtworzyć tamten moment w myślach? Przywołać smak potrawy, swoje odczucia, nastrój, atmosferę panującą dookoła? Czy to było przy stole w miłej knajpce, a może na łonie natury, na plaży, gdzie piasek przyjemnie łaskotał łydki? Może nawet pamiętasz muzykę, która leciała w tle, nietypowy kształt talerza lub zapach, który przywołuje te wszystkie miłe doznania?

Jedzenie to rozkosz, jedna z największych przyjemności w życiu. Ale często o tym zapominamy. Gdy w biegu, w kilku łapczywych kęsach pochłaniamy na szybko kanapkę lub wlewamy w siebie kolejną kawę, żeby jak najdłużej trzymała nas na chodzie. Choć tempo życia narzuca tempo spożywania posiłków i nieraz odbiera okazję do prawdziwego delektowania się nimi, to tak naprawdę od nas zależy, czy jedzenie będzie jedynie wpadać do naszego żołądka, czy dostarczać nam przyjemności.

Uczta dla zmysłów

Wszystkie zmysły odgrywają rolę w kontrolowaniu naszego zachowania, gdy jemy i pijemy. Ale żeby pozwolić sobie na pełną radość z konsumpcji, musimy spróbować pobudzić każdy z nich. Nie od dziś wiadomo, że jemy oczami – doceniamy eleganckie nakrycie stołu, wymyślną prezentację dania (tzw. plating) i grę kolorów (np. intensywną czerwień barszczu). Jedzenie najpierw kusi swoim aromatem. Ale liczą się też zapachy otoczenia (bukiet świeżych kwiatów na stole lub morska bryza, gdy jemy w knajpce przy plaży). Lubimy, gdy serwuje się nam na podgrzanym talerzu, a kieliszek do wina idealnie leży w dłoni.

Spróbuj puścić włoską muzykę do jedzenia pizzy lub pasty – będą smakować bardziej autentycznie. Właściwości otoczenia, od dźwięków po temperaturę, od oświetlenia po doznania, na czym siedzisz, wpływają na atmosferę posiłku. I mogą podkręcić lub pogorszyć jego smak. No dobrze, pomyślisz, ale kto ma czas na jedzeniowe rytuały i tworzenie artystycznej kompozycji z frytek? Rzecz w tym, że małym nakładem pracy i przy odrobinie chęci do zmiany złych nawyków, możemy uprzyjemnić czas jedzenia, a nawet zmniejszyć liczbę pochłanianych kalorii. Gdy samodzielnie przygotowujemy posiłki w domu, zwykle narzekamy na zaburzone proporcje czasu spędzonego na gotowaniu i czasu samego jedzenia. Średnio każda godzina mieszania w garnkach kończy się 15-minutową konsumpcją. Nie wspominając już o zmywaniu!

Wolniej, uważniej, przyjemniej

Posiłek powinien być miłym momentem zatrzymania, chwilą dla siebie, przyjemnością samą w sobie. Uważne jedzenie to nie tylko skupienie się na smaku, zapachu, wyglądzie i konsystencji potrawy. Ale też ograniczenie bodźców, które odciągają naszą uwagę. Spożywanie posiłków do serialu ze smartfonem w dłoni powoduje, że zjadamy średnio 15% więcej. Dzieje się tak, bo nie jesteśmy w stanie wychwycić momentu, w którym jesteśmy już najedzeni lub bierzemy dokładkę, żeby starczyło do końca odcinka.

Tak samo, gdy doprowadzimy do sytuacji, w której wygłodniali rzucamy się na jedzenie, bo mieliśmy zbyt długą przerwę między posiłkami. Choć wydaje nam się, że nasz żołądek jest tak pusty, że musimy wypełnić go po brzegi, w rzeczywistości już pierwszy kęs zaspokaja nieznośne uczucie głodu i przynosi ulgę. Wystarczy zwolnić tempo jedzenia, by pozwolić bodźcom związanym z jedzeniem dotrzeć świadomie do naszych kubków smakowych, a potem do mózgu. A co, kiedy nagle najdzie nas ochota na coś słodkiego? W pośpiechu przeszukujemy kuchenne szafki z nadzieją na znalezienie ostatniego ciasteczka w pudełku. Ulegamy pokusie i zamawiamy deser po obiedzie. Łamiemy postanowienie o detoksie cukrowym i wgryzamy się w słodkiego batona. Z punktu widzenia mindfulness warto tę chwilę słabości rozłożyć na czynniki pierwsze.

Jaki kształt ma kostka czekolady? Jak pachnie? Jaki ma kolor i jaki wzorek ją pokrywa? Połóż ją na języku i pozwól jej się roztopić, nie gryź. Poczuj jej prawdziwy smak i aksamitną konsystencję. Pomyśl, jak powstała, jaki jest jej skład. Możesz nawet wyobrazić sobie jak zbierano ziarna kakaowca, a później prażono je w wysokiej temperaturze. Świadomość skąd bierze się jedzenie, które ląduje w naszych ustach, zwiększa nasz szacunek do niego. Jeśli jesteś na redukcji i ta przyjemność jest małym grzeszkiem – uświadom sobie, że każdy kolejny kęs będzie smakował dokładnie tak samo jak pierwszy. Czasem warto wyhamować przed końcem opakowania.

Kulinarny trening uważności

Na pewno kojarzysz te wszystkie podstawy zdrowego jedzenia. Od stołu trzeba wstać z lekkim niedosytem. Jedz tylko wtedy, gdy jesteś głodny. Nie zajadaj złych emocji. Śniadanie zjedz jak król, a kolację jak żebrak. Coraz częściej mówi się też o tym, że nie jesteśmy wcale wielozadaniowi, a najlepsze efekty przynosi skupienie się na jednej rzeczy naraz. Tak samo jest z jedzeniem. Jedząc w skupieniu umożliwiamy lepsze trawienie. Bo nie tylko jemy wolniej i przeżuwamy dokładniej, ale też obserwujemy swoje ciało i samopoczucie, przez co kończymy posiłek, gdy poczujemy sytość, a nie dyskomfort z przejedzenia. Po dobrze zbilansowanym i uważnie zjedzonym posiłku odczujesz duży przypływ energii i sił witalnych. A jeśli po odejściu od stołu, myślisz tylko o tym, żeby się położyć (bo ?zaraz pękniesz?), prawdopodobnie zignorowałeś po drodze kilka sygnałów płynących z Twojego ciała.

Praktyka uważności przy jedzeniu dobrze sprawdza się też w dużym gronie.

Wspólna celebracja posiłku wzmacnia hedoniczną reakcję na jedzenie. Udowodniono nawet, że dzielenie posiłków zwiększa ugodowość, poprawia nastrój i zacieśnia więzi społeczne. Poza tym, gdy umawiamy się na wspólne jedzenie, zazwyczaj wybieramy ładne, nastrojowe miejsce. Jemy przy stole, a nie byle jak, wymieniamy między sobą opinię na temat smaku i wyglądu dań, a przede wszystkim kojarzymy jedzenie z miłym, multisensorycznym rytuałem. Im więcej pozytywnych doświadczeń towarzyszy takiej chwili, tym częściej chcemy do niej wracać i w ten sposób budujemy zdrowe nawyki żywieniowe.

Leave a Reply